Joanna Krupińska-Trzebiatowska

FINAŁ

Urodzona w Krakowie, absolwentka II LO im.Króla Jana III Sobieskiego oraz Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, prokurator, redaktor naczelna Pisma Artystyczno-Literackiego HYBRYDA, prezes i współzałożyciel Stowarzyszenia Twórczego POLART oraz wiceprezes i współzałożyciel Towarzystwa Muzycznego im.Haliny Czerny-Stefańskiej i Ludwika Stefańskiego, w kadencji 2010-2015 wiceprezes KO ZLP i członek Zarządu Głównego ZLP, od 2015 prezes KO ZLP,  debiutowała jako poetka w 1988 roku na łamach Życia Literackiego.

Powieści:

Cień Boga, 2005 Kraków
Magiczny krąg, 2006 Kraków
Związek bez zobowiązań, 2007 Kraków
Donos, 2008 Kraków

Doktor Q , 2010 Kraków

Nieślubny syn, 2011 Kraków

Niedorzeczna miłość, 2013 Kraków

Zdrada, 2015 Kraków

Zbiory wierszy:

Przebudzenie, 1993 Kraków
Sny, 1993 Kraków
Płomienie, 1993 Kraków
Labirynt, 1999 Kraków
Jesienny nokturn, 1999 Kraków
Wśród nas,1999 Kraków
Rzeczywiste i nierzeczywiste, 2001 Kraków
W jedną stronę bez prawa powrotu, 2007 Kraków
Taniec śmierci , 2010 Kraków

Trickster, 2013 Kraków

Dramat: Nieślubny syn Margo

x  x  x

Stoję na jednej nodze
Łudzę się że utrzymam równowagę
Uciekam od rzeczywistości
W świat ułudy
Buduję bajecznie kolorowe obrazy
I nawet wówczas kiedy pada deszcz
wydaje mi się że świeci słońce

Zamykam oczy przechodząc obok
leżącego na chodniku pijaka
Nie sprawdzam czy żyje
Nie mam takiej potrzeby
Skoro i on jest wytworem mojej imaginacji

Porzucam potrąconego psa
Nie próbując udzielić pomocy
Nie dochodzę kto obdarł ze skóry kota
Zatykam uszy
aby nie słyszeć płaczu maltretowanego za ścianą dziecka
Krzyku rodzącej na ulicy kobiety
Jęku umierającego człowieka
Wrzasku tłumu żądającego chleba
I pracy
Nie chcę widzieć
i nie chcę słyszeć
Od tego są politycy
Mam poważne wątpliwości
Czy świat jest rzeczywisty

x  x  x

Brak mi słów
Żadne nie pasuje
By wyrazić, co naprawdę czuję
Dziękuję – to o wiele za mało
Bywaj zdrów – lakoniczne
Nie widzieć, co oznacza
Zwłaszcza, kiedy odchodzę i wracam
Gdy zamykam za sobą drzwi, uśmiechasz się przekonany,
Że niebawem znowu usłyszysz pukanie
No, bo czemu nie
W końcu, u kogo w środku zimy kwitną tulipany
Złoszczę się widząc nagie piersi jakiejś obcej baby
Do cholery dosyć tej zabawy w boga
Tłumaczysz, że dosięgasz prawie ideału,
a kobieta, którą malujesz, nic dla ciebie nie znaczy
W rzeczywistości nie istnieje
Kto wie, mówię pół serio pół żartem
Ocierając ukradkiem łzę
Przytul mnie i rozpal ogień w kominku
Za oknem prószy śnieg
Dzwonią dzwonki sań

Jurata Bogna Serafińska

„Czy obłoki mogą być puste?”

Kiedy wzięłam do ręki najnowszy tomik poezji Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej, poczułam lekki niepokój w związku z jego tytułem „Puste obłoki”. Jednak w czasie lektury przekonałam się, że tytuł jest trafny i koherentny z treścią tomiku.

Poetka patrzy na symboliczne obłoki, szukając w nich odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne i eschatologiczne.

 

Pierwszy wiersz jest poświęcony Konstruktorowi wszechświata, którego „tajemnicą pozostaje skąd przyszedł i dlaczego się oddalił”. Czytamy, że wytyczone zostały „granice dwóch światów – materii i idei”. Poetka pisze o upadku Aniołów, czarnym słońcu w otchłani i płaczu Boga. Zwraca uwagę na szalonego ducha, który podszywa się pod Boga i stara się obracać wielkim kołem narodzin; pisze o grze o życie prowadzonej przez człowieka.

Widzimy całą gamę eschatologicznych propozycji – czytamy o wiecznych powrotach, cykliczności wszechświata, o kole życia, które „kręci się bez początku i końca”, o tym, że człowiek powinien się zastanowić komu służy „przy stole ofiarnym”. Znajdujemy nawiązania do bogów olimpijskich, do Pytii Delfickiej, do Nemroda i Wierzy Babel, do przenikających się światów zagubionych w czasoprzestrzeni.

 

Poetka pisze – „jestem jak liść, unoszony przez kosmiczny wiatr w nieskończoność”. W innym wierszu dodaje, że ma duszę skrzydlatą i pyta – „czy to wystarczy by powędrować w zaświaty i co nas czeka po przeciwnej stronie?”. To ostatnie pytanie jest szczególnie ważne, chociaż na co dzień spychane w niepamięć przez osoby wychowane w duchu obecnego globalnego świata interesów, przepojonego materializmem i konsumpcjonizmem.

 

„Puste obłoki” można moim zdaniem śmiało nazwać poetycką rozprawką filozoficzną, nacechowaną szeroką symboliką i dotyczącą tematów, których nigdy nie będą w stanie rozstrzygnąć nauki szczegółowe, oparte na intersubiektywnej powtarzalności doświadczeń. Tych spraw najważniejszych – ostatecznych – nauka nie może ani zweryfikować ani sfalsyfikować. Jeżeli chcemy wiedzieć więcej – pozostaje nam tylko filozofia i poezja. Pierwszymi filozofami byli przecież poeci, a pierwszymi poetami filozofowie.

 

W poetyckiej wizji tomiku możemy odnaleźć propozycje rozwiązań eschatologicznych, które możemy przyjąć bądź odrzucić. A więc możemy wybrać cykliczność wszechświata, reinkarnację / „koło życia się obraca, zmieniam ciało”/, nirwanę, możliwość zbawienia w modlitwie do Stwórcy / „do kogo wznosić modły, który Bóg wysłucha”/, wierzenia mitologiczne /„załamała się czasoprzestrzeń, zaglądam po drodze na Olimp”/, a w końcu również negację jakiejkolwiek nadziei na przyszłość. Są też odniesienia do kultury hinduizmu i buddyzmu, do wierzeń indiańskich, indyjskich, chińskich, babilońskich, do przeróżnych smoków, a nawet do smoka z krakowskiej Smoczej Jamy.

 

Duże wrażenie robi wiersz ze strony 75:

 

„Zmyłeś kolory z moich skrzydeł

Nie płonę już purpurą,

Ani nie złocę się nocą,

Bardziej przypominam ćmę

Aniżeli motyla”.

 

Odnoszę wrażenie że człowiek jest /powinien być/ obecnie właśnie taką ćmą, namiętnie szukającą światła i prawdy. Człowiek musi w jakimś stopniu uporządkować sprawy najważniejsze i szukać wartości życia i jego sensu, a przede wszystkim zastanowić się jaka jest jego rola i jego miejsce na tym świecie. Powinien dociekać jakie są przyczyny tego, że w ogóle istnieje życie i że zaistniał on sam. Ten temat jest niejako przywołany wraz z postacią Ariadny w wierszu ze strony 21, w którym poetka pisze – „wchodzę w mrok z kłębkiem nici w dłoni”.

 

Jeśli człowiek współczesny będzie zajmować się wyłącznie sprawami jakie oferuje mu świat globalnego konsumpcjonizmu – pozostanie człowiekiem tylko z nazwy, będzie pozbawiony Transcendencji, zatraci prawidłowe relacje z innymi osobami i utraci swoje człowieczeństwo, będzie tylko maszynką – trybikiem- konsumentem, potrzebnym do zarabiania i kupowania /konsumowania/ towarów.

 

Poetka kończy tom wierszem, w którym mówi, że czuje się pokonana. Pozwalam sobie nie uwierzyć w te słowa, wierzę, że mają nas one tylko sprowokować i utwierdzić w tym abyśmy nie ustawali w poszukiwaniach. A co odnajdziemy?

Zdaję sobie sprawę, że myśląc filozoficznie mogę w tym miejscu tylko stawiać pytania[1]; a jak jest naprawdę to wedle słów Platona – wie tylko jeden Pan Bóg[2].

Ale te pytania są ważne, bez stawiania pytań człowiek nie może się rozwijać, realizować, planować i programować siebie i swego życia – tu i teraz. Do tego wszystkiego potrzebne jest poczucie nadrzędnego sensu.

 

Zbiór poezji JKT zmusza nas niejako do zastanawiania się, dociekania, myślenia, do postawienia pytania czy obłoki rzeczywiste mogą być puste. Właśnie takie dzieła poetyckie są dzisiaj potrzebne ludziom wrażliwym, którzy tęsknią za Transcendencją i nie zatracili jeszcze obojętności dla spraw naprawdę ważnych.

 

Tomik świetnie napisany i pięknie wydany, zawiera reprodukcje bardzo interesujących obrazów olejnych Kai Soleckiej.

 

——-

 

 

Joanna Krupińska-Trzebiatowska, Puste obłoki, Krakowski O. ZLP, Kraków 2016, s. 112, IBSN 978-83-941661-9-9

 

[1]Ziemiński I., Życie wieczne. Przyczynek do eschatologii filozoficznej, dz. cytowane, s. 600.

 

[2] Witwicki W., Wstęp [w:] Platon, Parmenides, Teajter, Wyd. Antyk, Kęty 2002, s. 12.